poniedziałek, 14 lipca 2008

Urlop

Ostatni tydzień w pracy wypełniony został na zabawie refleksją w .Net-cie.
Często powtarzam że się czymś bawię w programowaniu, bo tak poniekąd jest. Odkąd tylko wpisałem pierwszą linijkę do edytora Turbo Pascala w podstawówce poczułem się jak ktoś "zupełnie wyjątkowy".
Ostatnio znalazlem lepszy zwrot: fun factor - natknąłem się na taki zwrot na blogu alexa - użył tego inżynier dla którego hobby i praca oznaczają to samo. Ile jest osób które podchodzą do tego podobnie? I czy hobby które stało się pracą, nadal jest hobby?
Pomimo jendak fun factor staram się jednak dzielić pracę i przyjemność (Jeśli w pracy bym odpoczywał to co bym robil po pracy;)). Tak więc mam tydzień wolnego z czego spożytkowałem już 3 dni na podziwianie doliny 5 stawów. Pozostałe dni to kurs spadochronowy który zaczyna się w środę i kończy w niedziele.
Dlaczego akurat spadochroniarstwo? Wychodzę z założenia że warto kolekcjonować mocne wrażenia plus jakaś wizja sprawdzenia się.
Jeśli chodzi o wymagania co do przyszłego skoczka to należy być pełnoletnim lub mieć powyżej 16 wiosen i zgode rodziców. Poza tym orzeczenie lekarskie, ubezpieczenie OC, warto mieć też NW.

Badania na skoczka zrobiłem w CM LIM, trwają najkrócej 2 dni i obejmują one:
  • badanie krwi i moczu
  • RTG kręgosłupa
  • spotkanie u laryngologa-popukanie i wywiad
  • wizyta u okulisty-komputerowe badanie, cisnienie galki, odczytywanie obrazow 3d
Na koniec zostaje wizyta u lekarza orzecznika który podejmuje decyzje ostateczną. Wynik zostaje wpisany online do jakiejś tam bazy lotniczej i dostaje się wynik w formie legitymacji czy czegoś podobnego. Same badania są podstawowe i wydają się śmieszne a koszt 200zl wygórowany. Do pozytywnych stron należy zaliczyć możliwość dowiedzenia się czegoś o swoim zdrowiu.

Brak komentarzy: